Wczoraj świat obiegła informacja o tragicznym wypadku na planie westernu "Rust". W trakcie zdjęć aktor
Alec Baldwin postrzelił dwie osoby. Operatorka
Halyna Hutchins nie żyje. Reżyser
Joel Souza jest ranny. Wydarzenie to sprowokowało dyskusję o wprowadzeniu zakazu używania ostrej amunicji w produkcjach filmowych.
Głos w sprawie zabrała rodzina
Brandona Lee, który w 1993 roku zmarł w podobnych okolicznościach podczas zdjęć do filmu "
Kruk".
Shannon Lee, siostra aktora, przyznała, że ona i jej bliscy ponownie muszą zmierzyć się z bólem, jaki towarzyszył im po jego śmierci. W rozmowie z magazynem "The Hollywood Reporter" odniosła się też do regulacji dotyczących używania ostrej amunicji na planach filmowych.
Jestem daleka od wskazywania winnych – powiedziała –
Uważam jednak, że nie ma usprawiedliwienia dla takiej sytuacji. (...) W dzisiejszych czasach, kiedy dysponujemy tak zaawansowaną technologią, nie ma potrzeby, aby na planie filmowym używać pistoletów rekwizytowych czy broni, z której można wystrzelić pocisk. Chciałabym, aby wprowadzono zmiany w regulujących te kwestie przepisach. Rozmawiałam o tym z narzeczoną mojego brata. Obie żałujemy, że nie zrobiono tego 28 lat temu i mamy nadzieję, że teraz to się zmieni. Rodzina Lee całym sercem poparłaby inicjatywę mającą na celu zakaz używania prawdziwej broni w produkcjach filmowych. Jednocześnie
Shannon Lee podkreśliła, jak ważne jest przestrzegania protokołów bezpieczeństwa podczas kręcenia zdjęć z bronią palną.
Nie chcę mówić o tym, co zdarzyło się na planie "Rust", jednak w przypadku Brandona doszło do wielu zaniedbań – przyznała.
Wypadek na planie "Rust" sprawił, że fani
Brandona Lee także zabrali głos. W mediach społecznościowych wspominają zmarłego aktora, pisząc, jak wiele dla nich znaczył. Dla
Shannon Lee jest to zarazem trudne i piękne doświadczenie.
To przykre, że taka sytuacja przywróciła go na pierwszy plan. Ale jednocześnie ta fala miłości jest piękna. Mam nadzieję, że poprowadzi to znaczących zmian – powiedziała.