Film utrzymany w klimacie komedii z lat 50.- więc raczej nie dla wszystkich. Mnie się podobał:
dobre aktorstwo, logiczna , spójna , zabawna historia. A poza tym lubię Firtha i Rickmana.
Nie było w niej kompletnie nic śmiesznego. Firth jak zwykle nudny, Diaz nadaje się tylko i wyłącznie do grania głupiutkich dziewczyn bo tylko takie umie grać. Rickman poleciał chyba tylko na kasę biorąc rolę w tak żałosnej komedii.
Jestem niereformowalnym miłośnikiem brytyjskiego ,a raczej angielskiego dystansu i poczucia
humoru . Film nie jest arcydziełem kinematografii ale uśmiałem się setnie i polecam go
wszystkim ,którzy NIE wybuchają katatonicznym rechotem na widok tortu lecącego w twarz
głównego bohatera , a są czytelnikami...
Fabuła sama w sobie, dość ciekawa. Dobry pomysł na film, ogólny zarys troszkę mi przypominał "Ocean's Twelve" zwłaszcza zakończenie(Ci co oglądali, będą wiedzieli o co chodzi). Momentami śmieszny, czasami wręcz głupkowato. Ogólnie, godny polecenia!
STRATA CZASU I PIENIĘDZY... Po braciach możnaby spodziewać się czegoś zdecydowanie lepszego. Nieśmieszna i sztampowa komedia. Zakończenie żenująco przewidywalne
nawiązująca do różowej..., ocean's... a wyszło cos średnio śmiesznego, choć akcja zgrabnie się toczy - a może takie filmy już mnie nie śmieszą ;-)
to, żę tamto ma niższą oceną jest outrageous! NIe mówiąc, że tam gra Rebecca Hall a tu występuje to paskudztwo Diaz, to tamto jest ŚMIESZNE (chociażby przez to, jak Hall poprowadziłą postać i posiesznego Wilisa) ,a to żałosne, stara baba żrąca śmieci, jej motta życiowe i wsiura na salonach gołych.
ha ha ha
...w wolny wieczór w telewizorku.
Dobra gra świetnych aktorów, przyjemne gagi, przyjemny pomysł i prowadzenie historii... Nic absolutnie szalonego i cudownego a jednak dobra komedyjka w starym stylu. :)
Colin firth oraz Rickam byli świetni, ale moim zdaniem tucci jest najlepszy ;) On był najlepszy, szkoda, że tak mało ;)
Albo się starzeję, albo ten film był po prostu mało zabawny. Magia braci Coen tym razem nie zadziałała. Gagi były na poziomie rynsztoka i raczej dla mało wyrafinowanych gustów, a Firtha do takiego gniota po prostu szkoda. Alan Brickman trzymał poziom, jego głos i akcent od czasów "Szklanej pułapki" nie zmienił się ani...
więcej