Jakiś cymbał z działu marketingu zobaczył na pudełku, że w tym filmie gra Colin Firth i bez oglądania filmu dopisał do tytułu "...czyli, jak ograć króla". Debil, to mało powiedziane.
Mam porażenie mózgowe i nigdy nie wpadłbym na tak "genialny" tytuł.
Podobnie było z filmem "Wasabi - Hubert Zawodowiec".
Z marketingowego punktu widzenia to dobry tytuł, przyciąga uwagę bardziej niż sam "Gambit". Nie wypacza sensu, zwłaszcza że jest to lekka komedia, więc można sobie pozwolić na puszczenie oka i się tytułem pobawić. Proponuję się tak nie spinać. I proponuję też nie używać inwektyw ("cymbał", "debil"), bo - jak się mawiało już w przedszkolu - kto się przezywa, sam się tak nazywa;)