To tylko jeden z wielu żałosnych tekstów, które słyszymy w
tym na prawdę beznadziejnym o niskich lotach filmie.
Najbardziej mnie bawi to podciągnięcie przez
moderatorów tego czegoś pod komedię romantyczną.
Jeżeli to idzie w tym kierunku to ja dziękuję za taką
''romantyczność'' w lekkich, banalnych filmach w których
jakimś cudem od czasu do czasu uda się stworzyć coś
nawet dobrego. Tu jest zupełnie inaczej. I moja ocena nie
jest najniższa tylko i wyłącznie dlatego, iż to .... męska
grupa, wyciąga to na 2/10. Paradoksalnie i wbrew
wszystkim tym ,którzy zachwycają się farbowaną
blondyną, rudą i ''czarną''. A przede wszystkim wbrew
temu co pisze recenzentka do tego badziewia. Ona wręcz
zachwyca się uroczą Diaz i kreatywną Applegate. Śmiech
na sali, dosłownie.
A czym niezdarni i naiwni panowie nadrabiają? A takimi
sytuacjami jak grą w golfa, sceną z ''harleyowcem'',
liliowym słoniem, chipsami osłabiającymi zwieracze czy
chociażby bankietem na nieodbytym ślubie.
Co do żeńskiej strony, to ja wcale nie mam zamiaru
czepić się obscenicznych sytuacji. Chodzi mi o całokształt.
Charaktery naszych bohaterek są koszmarne i w dodatku
katastrofalnie zagrane. Ale cóż się dziwić. Przy marnym
scenariuszu jest i marna gra. I takie chwile jak przygody w
męskiej ubikacji, przebieranki w sklepie, żałosne wygłupy
w kościele, zakleszczenie się i odśpiewanie ''I Don't Want
To Miss A Thing" Aerosmith, brzmiącego jak hymn i wiele
wiele innych głupich, idiotycznych scen ,a przede
wszystkim debilnych minek aktorek, nie są gorzkie i
''zboczone'' jak tu wyczytałem, a tylko dnem dna kina
rozrywkowego, jakim jest też i komedia.
Poza tym nasze ''przezabawne'' damy nie posiadają
zupełnie powabu, czyli ujmując, urody. Są proste i
irytujące. Myślą, że to wokół nich kręci się świat. Lecz są w
wielkim błędzie.
A więc te słowa (pozwolę sobie przytoczyć) ''Piękne,
czarujące, ciepłe, godne zaufania, złośliwe, plotkujące,
kapryśne ....'', które tyczą się ogólnie kobiet, można w
pełni przełknąć i nawet nie walczyć co jest w tym prawdę,
a co wyolbrzymieniem. Niestety jeżeli chodzi o Christine,
Courtney, Jane to czar z nich prysł, piękno uszło, ciepło
ktoś zakręcił, nie wiem czemu by można im zaufać?, plotą
''trzy po trzy'', złośliwość u nich sięga Zenitu, a kapryśność
przekracza wszelkie granice. I czym tu się podniecać
....panowie?
pozdrawiam