Miałam ochotę obejrzeć sobie lekką i przyjemną komedyjkę. Nawet głupawą, bo przecież czasem trzeba dać mózgowi wytchnienie, jak pracownikowi urlop, żeby go do cna nie wyeksploatować. Ta komedyjka faktycznie jest nie tylko głupawa, ale na dodatek chwilami bardzo niesmaczna. A nawet zupełnie nie do zjedzenia, jak to zleżale mięsko, które w jednej ze scen filmu ląduje na przedniej szybie samochodu. Diaz i Applegate robią wszystko, by zniechęcić do siebie nawet - jak tylko przypuszczam, bo co mnie o tym wiedzieć - najzagorzalszych fanów swoich wdzięków. Najlepiej jest oglądać to w bardzo ciemnych okularach i ze stopperami w uszach. Albo, co jeszcze lepsze, w zamian uciąć sobie regeneracyjną drzemkę.