Był to serial albo film. Myślę, że anglojęzyczny z lat 90. albo wczesne 2000-2002. Oglądałem go prawdopodobnie na Minimax. Dodam, że nie jest to żadne "Życie Pi" ani "Droga do Ottawy", odpada też "Chłopiec z dżungli". To było prawdopodobnie amerykańskie kino w stylu "Mała Księżniczka" w wersji niszowej.
Jest to historia hinduskiego chłopca mieszkającego w Indiach - pamiętam, że nie wyznawał hinduizmu, tylko modlił się do Jezusa Chrystusa (w kościele stała duża figurka Chrystusa, a on zmawiał dość długą modlitwę). Film oczywiście w kolorze, nie czarno-biały. Niestety nic więcej nie pamiętam, ale może ktoś skojarzy.