Strasznie irytująca postać, marny hollywoodzki aktorzyna pokonuje Scorpiona, później ta "walka" z Goro, i po co on w ogóle wszedł do zaświatów jak jego jedynym zadaniem było rozkucie Sonii...
I jeszcze uwaga co do choreografii walk, nie wiem skąd tyle pozytywnych komentarzy na ten temat, walki wyglądały sztucznie, widać było, że aktorzy specjalnie się przewracają, skręcenie karku nogami napakowanemu typowi przez kobiete ważącą na oko z 50kg (naprawdę?), cios w krocze, uderzenia które nie powodują żadnych obrażeń, to znaczy czasami powodują a czasami nie, pierwszy cios w końcowej walce doprowadza do pojawienia się krwi z ust (wow), później tłuczenie łbem przeciwnika o posadzkę i nic, żadnego zadraśnięcia, krwi... zero w tym konsekwencji.
Na plus postać Liu Kanga i Shang-Tsunga, film bez Johnny'ego Cage'a i Sony Blade byłby o niebo lepszy.